Uwikłanie

Żyję już trochę na tym świecie, mam różnorodny bagaż doświadczeń, ale takiego natężenia rzeczy trudnych i złych – nie pamiętam. Zaczęło się dwa lata temu. Zanotowałam wtedy w kalendarzu: “2020 – the year, the future was cancelled” nie wiedząc nawet, co będzie dalej. Z perspektywy czasu to zdanie – tytuł jednego z ówczesnych artykułów w “The Economist”, okazało się prorocze.

Przynajmniej jak do tej pory, mam wrażenie, że ilość przerażenia i stresu jakich doświadczamy w związku z bieżącymi wydarzeniami to efekt kuli śnieżnej pędzącej dodatkowo po równi pochyłej. Pandemia, bezsensowna śmierć migrantów na granicy polsko-białoruskiej, wojna w Ukrainie, rozwijająca się katastrofa klimatyczna, o której chwilowo zrobiło się cicho… 

 

To wystarczy, by nasza psychika zanurzona w codzienności zbudowanej z nieprzewidywalności, niestabilności, traumatycznych wydarzeń i śmierci wielu ludzi, tu i teraz, w XXI wieku, niedaleko, nie potrafiła sobie ze wszystkim poradzić. A co w sytuacji, gdy na ogólnospołeczne i polityczne tło, które rysuje się już bardzo dramatycznie, nałożymy jeszcze osobiste problemy i historie, które wcale nie muszą być lżejszego kalibru? Zwłaszcza, jeśli to nasza odpowiedzialność, decyzje i działania są kluczowe. Skąd czerpać nieustannie energię i siłę w przypadku długotrwałego, ciągłego stresu wywołanego śmiercią, chorobą najbliższych i koniecznością sprawowania nad nimi opieki? Dodatkowo wybuchają kolejne sytuacje i nawarstwiają się kryzysy. Aktualnie naliczyłam jedenaście przenikających się pól nierównowagi, tych dotyczących nas wszystkich jak i osobistych. Wiadomo, każdy je ma, ale nie u każdego poziom obciążenia przekracza wszelkie granice. Teraźniejszość jawi się jak kakofonia sygnałów alarmowych włączających się równocześnie lub jeden po drugim, czasem w niewielkich odstępach. Próbując je opanować, musimy być świadomi, że proces mierzenia się z zachodzącymi zmianami jest długotrwały.

 

Właściwie każda z jedenastu trudnych płaszczyzn, jakie udało mi się wypunktować to osobna historia, opowieść wymagająca rozwinięcia. Towarzyszy im uczucie przerażenia, paraliż i bezsilność. Czasem złość – to akurat dobrze, gdyż może za tym pójść działanie. Gorzej, jeśli pojawia się uczucie zapadania, beznadziei i niemożności. 

 

Instalacja “Uwikłanie” składa się z bawełnianego, zagruntowanego na biało płótna malarskiego, zmiętego, a następnie podwieszonego za jeden róg. Forma przypomina wymiętą, zakapturzoną sylwetę ludzką lub namiot, do którego środka można zajrzeć. Biała, zagruntowana strona płótna pozostała nietknięta. Na drugiej, wewnętrzej stronie namalowany został obraz. Jego ekspresyjne tło składa się z czterech plam kolorów – są to obszary niepokojów, które dotyczą nas wszystkich. Osobiste obszary straty, zmagań, lęków i kryzysów to geometryczne, półprzezroczyste, jasne płaszczyzny, które nakładają się na siebie i oddziałują również z plamami kolorów. Całość przecina prosta, cytrynowo-zielona linia, będąca kręgosłupem, a zarazem podporą utrzymującą stabilność. Na podłodze, wewnątrz “namiotu” umieszczone jest lustro odbijające przestrzeń. W ten sposób tworzy się coś na kształt tunelu, w którym może przejrzeć się (przyjrzeć swojemu wnętrzu?) również odbiorca.

 

“Uwikłanie” należy do “Inside / Outside” i “Co będzie. Rozważania o przyszłości” – obszarów moich poszukiwań artystycznych.

Czytaj więcej...
Uwikłanie

Uwikłanie

2022 | instalacja podwieszona, płótno malarskie, akryl, 2 tafle lustra, taśma LED | wymiary zmienne (wysokość około 160 cm)